Na wyspę delfin przybył już po zmroku. Nie widział opcji odmiennej, niż odpoczynek...
Jego sen był głęboki, lecz niespokojny. Tej nocy przyśniła mu się Savery, oraz ostatnie słowa, które od niej usłyszał:
"-Obiecuję, że jeszcze się zobaczymy! Kocham cię!", a następnie ujrzał ją- mówiła, iż wkrótce będą znów razem... Minęły trzy dni. Dopiero po tym czasie delfin postanowił udać się na plażę, gdzie wyznał swe uczucia Savery. Z nostalgią rozglądał się wokół. Zdziwił go jeden szczegół- Segway delfinicy zniknął- nie stał już oparty o skały, tak, jak go zostawiła. Ale przez te wszystkie lata ktoś mógł go po prostu ukraść. Nagle Doktor usłyszał charakterystyczny dźwięk pojazdu. Spojrzał w kierunku, z którego pochodził, i oniemiał... Ujrzał bowiem delfinicę na Segway'u, która zmierzała w jego kierunku.
-Savery?- wyszeptał, chociaż był pewien, iż to ona. Zmieniła się, a mimo to była taka sama... Koło lewego oka miała bliznę w kształcie półksiężyca, podobnie na grzbiecie.
-Obiecałam ci, ze wrócę.
-Ja chyba nie żyję... Myślałem, że ty... Że ty nie... JUŻ nie...- w jego oku zakręciła się łza.
-Już dobrze. Uspokój się. Znów jesteśmy razem- odezwała się, i objęła go.
-Co ci się stało? Czemu... Czemu zniknęłaś na tak długo? Gdzie byłaś?
-Zamknęli mnie w australijskim, nielegalnym delfinarium. Musiałam walczyć, by żyć... Po dwóch latach z pomocą Chasty, delfinicy tropikalnej udało mi się uciec. I od tego czasu starałam się tu wrócić. Tylko nie myśl, że wyłącznie dla ciebie!- zażartowała jak dawniej, i pocałowała go.
-Codziennie o tobie myślałem, Czułem, ze żyjesz, ale zacząłem tracić nadzieję... Minęło tyle lat...
-Tylko się nie rozklejaj! Będziemy razem, póki nie będziesz miał mnie dosyć, a i wówczas ja będę w pobliżu!- uśmiechnęła się.
-A już myślałem, że limit mojego życiowego szczęścia się skończył...
-Tak więc szczęście wróciło! I prędzej się utopi, niż znów będzie pływać!- zaśmiała się. Zdarzenia sprzed kilku lat zdawały się być tak odległymi...!- A twoje zemsty? Powiodły się?
-nie, i sądzę, że już do nich nie wrócę.
-A szkoda. Byłeś uroczy, gdy zdradziecko knowałeś!- ponownie go pocałowała.
-Powiem to po raz kolejny, a nawet rozwinę te słowa, tym razem czysto, i bez zająknięcia: kocham cię, chcę być z tobą bez względu na wszystko, i chociaż brzmi to zwyczajnie, to chcę, żebyś wiedziała, iż to mówi moje serce, którego istnienia wcześniej nawet nie podejrzewałem.
-Moja odpowiedź powinna brzmieć: też cię kocham, ale, że nie mam zamiaru iść na łatwiznę, powiem tylko,iż jesteś osobą tak czarującą i wspaniałą, że nie można cię nie kochać. Tak więc muszę wyeliminować konkurencję!- zaśmiała się- A więc skoro wyjaśniliśmy już sobie stałość naszych uczuć, opowiedz mi o wszystkim, co stało się pod moją nieobecność. Będę słuchała, jak gdybym była w centrum akcji- znów go przytuliła.
Kolejne dni były spokojne, oraz szczęśliwe- Doktor Bulgot odzyskał najcenniejszą osobę w całym swoim życiu, toteż uśmiechał się bez przerwy, co było do niego niepodobne. Nie chciał, by coś się zmieniło. Marzył, aby ten stan rzeczy istniał już do końca. A mimo to los chciał inaczej.
Delfin krążył po swej pracowni, myśląc gorączkowo nad wielce istotnym krokiem.
-Czy to aby dobra decyzja? A może jednak działam zbyt pochopnie? I co na to Savery?... A jeśli nie?0 zastanawiał się. Decyzja była ciężka. Ostatecznie ją podjął- i był na "tak". Udał się do głównej sali, gdzie spodziewał się zastać ukochaną. Owszem, była tam, w otoczeniu homarów.
-Wynocha stąd- rzucił w ich kierunku. Nie posłuchały.
-Mówią, że traktujesz ich zbyt okrutnie.
-Wolimy skończyć na stole w restauracji, niż cię słuchać!- fuknął nr.#14- od teraz słuchamy jedynie Savery!
-Czy moglibyście na chwilę się oddalić?- zapytała grzecznie delfinica- to chyba coś ważnego.
Stworzenia posłusznie wykonały prośbę. Pomimo tego i tak z zaciekawieniem podsłuchiwały.
-Wspominałem ci już, jak ważna dla mnie jesteś, i jak cię kocham. Teraz podjąłem pewną decyzję, i wierzę, iż zmieni ona moje życie, i nie tylko, na lepsze. Mam więc tylko i wyłącznie jedno pytanie: Savery- czy wyjdziesz za mnie?
-To stawia wszystko w całkiem innym świetle- powiedziała z twarzą bez wyrazu- jesteśmy razem od dawna, lecz przez większość tego czasu byłam daleko stąd. A gdybym przebywała tutaj, może nasz związek by się rozpadł?
-Co ja zrobiłem?!- zapytał sam siebie w myślach Bulgot.
-no tak, wiem, oczywiście cię rozumiem...
Nagle delfinica szeroko się uśmiechnęła.
-Oczywiście, że tak. Moja odpowiedź brzmi: tak, wyjdę za ciebie! Jeśli się kogoś kocha, i chce z nim być, to gdy druga strona pragnie tego samego, nie należy jej odrzucać! Skoro mamy być razem, to czemu nie jako małżeństwo? A więc powtórzę: tak!
Doktor Bulgot pocałował narzeczoną, zaś homary zaczęły klaskać i wiwatować. Teraz należało jedynie przygotować się do uroczystości, mającej mieć miejsce za dwa tygodnie. Ale przecież od czego są homary?
Główna sala została odpowiednio udekorowana. Wszystko było gotowe, łącznie z listą gości, którą stanowili jedynie w jakiś sposób bliski delfinowi Hans, z trudem odnaleziona Chasty, Doris, która, jak stwierdził później bez żalu Doktor pojawiła się jedynie na moment, oraz wszystkie homary.
Zagrał marsz weselny. Narzeczeni stanęli przed ołtarzem, aby ślubu udzielił im posiadający do tego uprawnienia nr.#112.
-Czy ty, Savery bierzesz sobie tu obecnego Doktora Bulgota za męża?
-Owszem.
-A czy ty, Doktorze bierzesz Savery za żonę?
-Tak.
-Ogłaszam was więc mężem i żoną.
Doktor Bulgot pocałował Savery, a ona odwzajemniła pocałunek. Następnie rozpoczęło się przyjęcie. Para młoda nie brała w nim jednak udziału. Udali się na zewnątrz, by porozmawiać przy świetle księżyca.
-czujesz, że dobrze zrobiłaś wychodząc za mnie?
-Skoro jesteśmy małżeństwem, to myślę, że tak. A ty?
-Wiem, ze to dobra decyzja. Nigdy jej nie pożałuję.
Przez chwilę milczeli.
-Spójrz, spadająca gwiazda! Szybko, pomyśl jakieś życzenie!- powiedziała Savery.
-A po co?- odparł delfin, obejmując ją- przecież mam już wszystko, czego tylko mogłem zapragnąć.













