sobota, 8 czerwca 2013

Doktor Blovehole- i serce z kamienia bije

Liczne rany i urażona duma to jedyne, co pozostało delfinowi po, ostatniej, jak się wydawało, walce z pingwinami. Może właśnie teraz nadszedł czas, aby usunąć się w cień?... Nie widział już sensu w dalszych "działaniach antypingwinich", jak to określił. Do rodziny nie pasował, przyjaciół nigdy nie miał, zaś jego jedyna i prawdziwa miłość odeszła przed laty... Wciąż ją pamiętał. Nie było dnia, aby nie myślał czy żyje, a jeśli tak to gdzie jest, i co robi... Ostatni raz widział ją nieopodal jego bazy na wyspie, której unikał od odejścia ukochanej... Teraz jednak zaczął się zastanawiać, czy aby powrót tam nie odda mu spokoju duszy. Ale czy warto było się cofać? Szukać tego, co nigdy nie miało zostać odnalezione?... Pomimo dalszego natłoku myśli, decyzję już podjął. Zamierzał z miejsca wyjechać na wyspę. A może tam jego dusza dozna ukojenia...

Na wyspę delfin przybył już po zmroku. Nie widział opcji odmiennej, niż odpoczynek...
Jego sen był głęboki, lecz niespokojny. Tej nocy przyśniła mu się Savery, oraz ostatnie słowa, które od niej usłyszał:
"-Obiecuję, że jeszcze się zobaczymy! Kocham cię!", a następnie ujrzał ją- mówiła, iż wkrótce będą znów razem... Minęły trzy dni. Dopiero po tym czasie delfin postanowił udać się na plażę, gdzie wyznał swe uczucia Savery. Z nostalgią rozglądał się wokół. Zdziwił go jeden szczegół- Segway delfinicy zniknął- nie stał już oparty o skały, tak, jak go zostawiła. Ale przez te wszystkie lata ktoś mógł go po prostu ukraść. Nagle Doktor usłyszał charakterystyczny dźwięk pojazdu. Spojrzał w kierunku, z którego pochodził, i oniemiał... Ujrzał bowiem delfinicę na Segway'u, która zmierzała w jego kierunku.
-Savery?- wyszeptał, chociaż był pewien, iż to ona. Zmieniła się, a mimo to była taka sama... Koło lewego oka miała bliznę w kształcie półksiężyca, podobnie na grzbiecie. 
-Obiecałam ci, ze wrócę.
-Ja chyba nie żyję... Myślałem, że ty... Że ty nie... JUŻ nie...- w jego oku zakręciła się łza. 
-Już dobrze. Uspokój się. Znów jesteśmy razem- odezwała się, i objęła go. 
-Co ci się stało? Czemu... Czemu zniknęłaś na tak długo? Gdzie byłaś?
-Zamknęli mnie w australijskim, nielegalnym delfinarium. Musiałam walczyć, by żyć... Po dwóch latach z pomocą Chasty, delfinicy tropikalnej udało mi się uciec. I od tego czasu starałam się tu wrócić. Tylko nie myśl, że wyłącznie dla ciebie!- zażartowała jak dawniej, i pocałowała go.
-Codziennie o tobie myślałem, Czułem, ze żyjesz, ale zacząłem tracić nadzieję... Minęło tyle lat...
-Tylko się nie rozklejaj! Będziemy razem, póki nie będziesz miał mnie dosyć, a i wówczas ja będę w pobliżu!- uśmiechnęła się.
-A już myślałem, że limit mojego życiowego szczęścia się skończył...
-Tak więc szczęście wróciło! I prędzej się utopi, niż znów będzie pływać!- zaśmiała się. Zdarzenia sprzed kilku lat zdawały się być tak odległymi...!- A twoje zemsty? Powiodły się?
-nie, i sądzę, że już do nich nie wrócę. 
-A szkoda. Byłeś uroczy, gdy zdradziecko knowałeś!- ponownie go pocałowała.
-Powiem to po raz kolejny, a nawet rozwinę te słowa, tym razem czysto, i bez zająknięcia: kocham cię, chcę być z tobą bez względu na wszystko, i chociaż brzmi to zwyczajnie, to chcę, żebyś wiedziała, iż to mówi moje serce, którego istnienia wcześniej nawet nie podejrzewałem.
-Moja odpowiedź powinna brzmieć: też cię kocham, ale, że nie mam zamiaru iść na łatwiznę, powiem tylko,iż jesteś osobą tak czarującą i wspaniałą, że nie można cię nie kochać. Tak więc muszę wyeliminować konkurencję!- zaśmiała się- A więc skoro wyjaśniliśmy już sobie stałość naszych uczuć, opowiedz mi o wszystkim, co stało się pod moją nieobecność. Będę słuchała, jak gdybym była w centrum akcji- znów go przytuliła.

Kolejne dni były spokojne, oraz szczęśliwe- Doktor Bulgot odzyskał najcenniejszą osobę w całym swoim życiu, toteż uśmiechał się bez przerwy, co było do niego niepodobne. Nie chciał, by coś się zmieniło. Marzył, aby ten stan rzeczy istniał już do końca. A mimo to los chciał inaczej.
Delfin krążył po swej pracowni, myśląc gorączkowo nad wielce istotnym krokiem.
-Czy to aby dobra decyzja? A może jednak działam zbyt pochopnie? I co na to Savery?... A jeśli nie?0 zastanawiał się. Decyzja była ciężka. Ostatecznie ją podjął- i był na "tak". Udał się do głównej sali, gdzie spodziewał się zastać ukochaną. Owszem, była tam, w otoczeniu homarów.
-Wynocha stąd- rzucił w ich kierunku. Nie posłuchały. 
-Mówią, że traktujesz ich zbyt okrutnie. 
-Wolimy skończyć na stole w restauracji, niż cię słuchać!- fuknął nr.#14- od teraz słuchamy jedynie Savery!
-Czy moglibyście na chwilę się oddalić?- zapytała grzecznie delfinica- to chyba coś ważnego.
Stworzenia posłusznie wykonały prośbę. Pomimo tego i tak z zaciekawieniem podsłuchiwały.
-Wspominałem ci już, jak ważna dla mnie jesteś, i jak cię kocham. Teraz podjąłem pewną decyzję, i wierzę, iż zmieni ona moje życie, i nie tylko, na lepsze. Mam więc tylko i wyłącznie jedno pytanie: Savery- czy wyjdziesz za mnie?
-To stawia wszystko w całkiem innym świetle- powiedziała z twarzą bez wyrazu- jesteśmy razem od dawna, lecz przez większość tego czasu byłam daleko stąd. A gdybym przebywała tutaj, może nasz związek by się rozpadł? 
-Co ja zrobiłem?!- zapytał sam siebie w myślach Bulgot.
-no tak, wiem, oczywiście cię rozumiem...
Nagle delfinica szeroko się uśmiechnęła.
-Oczywiście, że tak. Moja odpowiedź brzmi: tak, wyjdę za ciebie! Jeśli się kogoś kocha, i chce z nim  być, to gdy druga strona pragnie tego samego, nie należy jej odrzucać! Skoro mamy być razem, to czemu nie jako małżeństwo? A więc powtórzę: tak!
Doktor Bulgot pocałował narzeczoną, zaś homary zaczęły klaskać i wiwatować. Teraz należało jedynie przygotować się do uroczystości, mającej mieć miejsce za dwa tygodnie. Ale przecież od czego są homary?

Główna sala została odpowiednio udekorowana. Wszystko było gotowe, łącznie z listą gości, którą stanowili jedynie w jakiś sposób bliski delfinowi Hans, z trudem odnaleziona Chasty, Doris, która, jak stwierdził później bez żalu Doktor pojawiła się jedynie na moment, oraz wszystkie homary.
Zagrał marsz weselny. Narzeczeni stanęli przed ołtarzem, aby ślubu udzielił im posiadający do tego uprawnienia nr.#112.
-Czy ty, Savery bierzesz sobie tu obecnego Doktora Bulgota za męża?
-Owszem.
-A czy ty, Doktorze bierzesz Savery za żonę?
-Tak.
-Ogłaszam was więc mężem i żoną.
Doktor Bulgot pocałował Savery, a ona odwzajemniła pocałunek. Następnie rozpoczęło się przyjęcie. Para młoda nie brała w nim jednak udziału. Udali się na zewnątrz, by porozmawiać przy świetle księżyca.
-czujesz, że dobrze zrobiłaś wychodząc za mnie?
-Skoro jesteśmy małżeństwem, to myślę, że tak. A ty?
-Wiem, ze to dobra decyzja. Nigdy jej nie pożałuję.
Przez chwilę milczeli.
-Spójrz, spadająca gwiazda! Szybko, pomyśl jakieś życzenie!- powiedziała Savery.
-A po co?- odparł delfin, obejmując ją- przecież mam już wszystko, czego tylko mogłem zapragnąć.

piątek, 7 czerwca 2013

Doktor Blovehole- Miłość jest dla każdego

Historia ta wydarzyła się wiele lat temu. W czasach, gdy świat był lepszym miejscem niż teraz... Opowiada on o cierpieniu stworzenia, któremu los zabronił kochać... Ale zacznijmy od początku...

-Namierzyliście ich już?!- zapytał młody delfin wjeżdżając do pełnej homarów sali na Segway'u HT.
-Tak, Doktorze. Znajdują się osiem kilometrów stąd na zachód.
-Świetnie! Nareszcie ich pokonam! Tym razem mi nie uciekną, ponieważ mam- wcisnął guzik- kryształową mgłę unieruchamiającą!- dobyło się z głośników.
-Nie, zróbcie coś z tym! No przecież jak to brzmi?!

Pingwiny płynęły w kierunku wulkanicznej wyspy. Wyszły na brzeg.
-ja chcę tu zostać!- powiedział załamanym głosem Kowalski, i usiadł na piasku. Skipper miał już dosyć. 
-Weźcie się w garść, żołnierzu! Całą drogę użalacie się nad sobą! A dlaczego? Bo ona ZNOWU dała wam kosza! Już po raz szósty!
Kowalski przewrócił się. Patrzył w przestrzeń. 
-Nie to nie! Ja i Rico pójdziemy. Tylko nie miejcie do nas żalu, że zostawiliśmy was na pastwę dzikich zwierząt!- Szef wskazał na niewielki lasek-wiadomo, co się tam czai?- dodał, i odszedł. 
-Co? Dzikie zwierzęta? Zaczekajcie!- krzyknął Kowalski, i pobiegł za przyjaciółmi.

Wszystko zadziałało jak zawsze: oddział wdarł się do bazy Doktora, pokonał kilka homarów, uwolnił się z pułapki delfina, a ten wydostał się na zewnątrz. Pingwiny ruszyły za nim. Bulgot wjechał do lasu. Zwinnie omijał drzewa. "Pingwinki" były już daleko, kiedy nagle usłyszał krzyk, trzask, wybuch i ogromny świerk runął wprost na niego. Poczuł ogromny ból. Próbował się podnieść, uciec, ale było za późno. Ostatnimi słowami, jakie usłyszał było pełne chłodu stwierdzenie Skippera:
-Nie żyje

Głosy. Kilka zaniepokojonych głosów. Doktor Bulgot powoli otworzył oczy. Poraziło go światło lamp. Zdziwił się. Zamknął oczy, i otworzył je ponownie. I tak kilka razy. Nie wierzył. Nie widział na jedno oko! Ogarnęło go przerażenie.
-Doktorze, mamy dla ciebie złe wiadomości. Złe, i bardzo złe- zaczął nr.#1
-Mów. JUŻ!
-No więc zła wiadomość jest taka, że pingwiny uciekły wraz z twoim wynalazkiem, a bardzo zła, że...Straciłeś Doktorze oko- powiedział homar, i podał mu niewielkie lusterko. To, co delfin tam ujrzał zszokowało go. Prawą połowę jego twarzy "zdobiła" ogromna, krwawa rana. 
-Tym razem zabiję ich definitywnie! Zginął w męczarniach!- syknął. Wyglądał co prawda bardziej złowieszczo, ale oczy są, bądź co bądź potrzebne... Doktor wstał i wyjechał z sali na Segway'u. Zbliżył się do komputera.
-O, tak... Rakiety... To będzie agoniczna śmierć!- powiedział jadowicie i wcisnął czerwony guzik. Wtem doskoczył do niego jeden z homarów, i krzyknął:
-Nie! To przecież prototyp! Wybuchnie pięćdziesiąt metrów dalej!
Bulgot wyjechał z bazy. Ujrzał rozbłysk nad wodą, i usłyszał krzyk. 
-Zobaczcie, co to było- rozkazał. Homary na wszelki wypadek zabrały nosze i popłynęły w morze. Minęło kilka minut. Stworzenia wynurzyły się z wody. Na noszach znajdował się delfin. Nie. Raczej delfinica. Jeśli ktoś miałby fachowo określić jej gatunek, to była gatunkiem delfina ciemnego. Miała czarne, lekko zwinięte rzęsy. Gdy na chwilę otworzyła oczy i spojrzała nimi w kierunku Doktora, okazało się, że są one krystalicznie wręcz niebieskie. 
-Zakopać ją?- zapytał nr.#12
-Co? Nie! Zabierzcie ją do bazy, do formacji szpitalnej! I zróbcie coś z ta krwią!- dodał, wskazując na ciemne plamy. Nie zwykł czynić dobrze, ale przecież to do ludzi miał żal, nie do innych delfinów. Ich nie chciał zabijać. No, może z kilkoma wyjątkami. 
Homary ruszyły, a Doktor Bulgot za nimi.
-Zróbcie coś, żeby nie zginęła na miejscy- rzekł od niechcenia, i ruszył ku swej pracowni.

Ów tajemnicza delfinica ocknęła się po kilkunastu dniach. Pierwszą oznaką jej powrotu do świata żywych był krzyk: "Gdzie ja jestem?! Macie mnie wypuścić!". To wszystko stało się około drugiej nad ranem. Wrzask obudził Doktora, więc ruszył w kierunku formacji.
-Mogłabyś wydawać te dzikie okrzyki trochę później lub ciszej?!- zapytał poirytowany- brak sny nie sprzyja pomysłom na zemsty! Zlituj się, i bądź cicho, jak ci tam! 
-Po pierwsze, jestem Savery. Po drugie ty też nie mówisz najciszej. I po trzecie: trochę szacunku dla kobiety! No naprawdę! Kultura nie boli!
Doktor Bulgot był na granicy wytrzymałości. Czuł, że jeśli delfinica zaraz się nie zamknie, to będzie musiał zastosować na niej swój nowy wynalazek.
-Idź, z łaski swojej, spać- mruknął tylko- jeśli chcesz zginąć, to jutro możesz wyruszyć gdzie tylko chcesz. SAVERY- powiedział z ironią- a swoją drogą, co to za imię?
-Z pewnością lepsze niż twoje!
Doktor Bulgot spojrzał na nią zaszokowany. 
-Skąd ty?!...
-Ooo, homary są bardzo miłe, jeśli tylko się je szanuje! FRANCIS- powiedziała z przekąsem.
-ZAMILCZ! Jestem Doktor Bulgot! I jeśli masz się do mnie zwracać, to tylko tak!- krzyknął, i wyjechał z sali.
Savery została. Kilka razy rozmawiała z Doktorem, co zbliżyło ich do siebie. Mieli wspólne przeżycia oraz pasje. Ale nie oznaczało to wcale, że Savery stała się dlań milsza. Nic z tych rzeczy. Wciąż była sarkastyczna i ironiczna. Początkowo przebywała w formacji, ale gdy dorwała się do zapasowego Segway'a, już nigdzie nie było spokojnie. Ale mimo to przeszła swego rodzaju wewnętrzną przemianę. Tuż po pewnej rozmowie...
Było już późno. Doktor dalej planował zemsty. Savery wjechała do jego pracowni. Przez chwilę patrzyła na niego, po czym przeszła do sedna.
-Co się stało z twoim okiem?
Bulgot milczał. Delfinica ponowiła swe pytania. Dwa razy. I Doktor opowiedział jej. Wszystko. O swoim życiu, o nieudanych zemstach, o ucieczce, a nawet o rakietach... Nie wiedział czemu to zrobił. Nigdy nikomu się nie zwierzał. Ale czuł do Savery zaufanie... Niezwykłą więź...
Ona także wiele mu o sobie opowiedziała. Także poczuła tę nić zrozumienia, która w pewnym momencie między nimi powstała.
-Chyba tylko ty jesteś w stanie mnie w pełni zrozumieć...- powiedział w pewnej chwili Doktor, i uśmiechnął się szczerze, chyba po raz pierwszy od wielu lat. Nigdy z nikim nie rozmawiał. Był samotnikiem. Ale teraz to się zmieniło. Był przy nim ktoś o podobnym losie... Savery...

Następnego dnia udali się do zatoki. Savery chętni pomagała Bulgotowi w podstępnych knowaniach. Było wspaniale.
-I może nawet...Romantycznie?- pomyślał Doktor. Spojrzał w oczy delfinicy. Chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. Nie był drugim Romeem... Na szczęście towarzyszka go uprzedziła:
-Jesteś dla mnie bardzo ważny. I być może także kimś więcej, niż przyjacielem. Niezwykłe, że tyle nas łączy, i myślę, że... Coś do ciebie czuję...
-Rozwiń tę myśl?...
-Chodzi mi o to, że prawdopodobnie... Kocham cię.
- To ciekawe, bo ja też cię k... Ko... Koch... KOCHAM!- rzekł z trudem. Nigdy wcześniej tego nie powiedział. Nigdy wcześniej nie darzył nikogo miłością... Nie znał tego uczucia... Ale teraz je poznał, tylko i wyłącznie dzięki Savery.
Ponownie spojrzał w jej oczy, lecz tym razem z widocznym uczuciem.
-Tak. Kocham cię- powiedział pewnie, i pocałował ją. Nieco zdziwiona Savery odwzajemniła pocałunek. Gdy romantyczna chwila minęła, udali się popływać. 
-byłabym zapomniała!- rzekła w pewnej chwili delfinica- zostawiłam coś dla ciebie w twojej pracowni. Myślę, że ci się spodoba- uśmiechnęła się, i zanurkowała. Wszystko było idealnie. Do czasu... W pewnej chwili, gdy razem płynęli, Savery wpadła w sieć wraz z ławicą ryb. Bulgot chciał jen pomóc, lecz nie mógł... Sieć powoli wyciągnięto z wody. Na powierzchni stał ogromny statek.
-Człowieki...- powiedział cicho delfin. Wezbrała w nim nienawiść do tych stworzeń. Początkowo ukojona, teraz rozbłysła na nowo... Łódź ruszyła przed siebie. On za nią. Po kilku kilometrach, gdy już prawie opadł z sił, usłyszał głos Savery:
-Nie płyń już. Widzę, że jesteś zmęczony. Wróć na wyspę. A ja sobie poradzę. Obiecuję, ze jeszcze się zobaczymy!- powiedziała spokojnie. Doktor Bulgot zatrzymał się raptownie.
-Kocham cię- dodała jeszcze tylko uwięziona delfinica. Doktor patrzył, jak statek odpływa i zabiera nie wiadomo gdzie jego ukochaną... Wrócił do bazy. Gdy wrócił do sił, jeszcze długo szukał Savery, jednak bezskutecznie.
-Odeszła...- szepnął. Udał się do swej pracowni. Na biurku zobaczył niewielką paczuszkę. No tak... Prezent od niej... Zajrzał do opakowania. Znajdowała się tam mechaniczna opaska na oko. Delfin niebywale się wzruszył. Do tego stopnia, iż po raz pierwszy w jego oku zebrała się łza... Łza tęsknoty i bólu,. Założył opaskę i podjechał do lustra. Tego dnia los odebrał mu wszystko.
-Już nic nie będzie takie, jak kiedyś...- powiedział cicho do siebie.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Zmiany

A więc zacznę od początku: wiele osób posiada bloga z historiami PzM. I u mnie w głowie narodził się pomysł stworzenia takowego. Ale co zrobić ze starym? Cóż, zapewne opuścić. Niestety tworząc nowy napotkałam błąd- nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale blog nie chciał się stworzyć. A więc postanowiłam zrobić mały "remont" na tym. Informacje o serialu owszem, pojawią się, ale z zasady będą to moje fan fici. Zaraz po publikacji tej informacji zmienię wygląd bloga, a następnie, jeśli tylko będę miała czas, dodam fan fica...

wtorek, 12 lutego 2013

Wszystko,co nowe.

Ostatnimi czasy miałam tyle wolnego na nowy post,co kot napłakał...Ale teraz powracam,i mam nowe,uaktualnione informacje o"The Penguin Who Loved Me".No wiec 9 lutego historia została uzupełniona.Odcinek ten,pod jakże pięknym tytułem"Pingwin,który mnie kochał"został wówczas wyemitowany w naszym pięknym kraju.Już tego dnia,którego dowiedzieliśmy się o tym,na jaw wychodziły fascynujące fakty.W końcu zasiedliśmy do oglądania,i...No właśnie,co?Jednym bardzo się podobało,lecz co poniektórzy narzekali.Rzeczywiście,w niektórych momentach było to,że tak powiem,"masło maślane",ale dzięki temu odcinkowi<a może przez niego?>przekonałam się do Kowaris.Nie chcę was zanudzać mymi osobistymi przemyśleniami,więc tak:tutaj,niżej,macie link do odcinka na YT,a jeszcze niżej kilka screenów.Miłego oglądania!












poniedziałek, 21 stycznia 2013

O co chodzi z Danią?

To znów ja.Zgodnie z obietnicą opiszę Wam sprawe Danii,oraz Manfreddi'ego i Johnnsona.
No więc sprawa nr.1:
Co się wydarzyło w Danii?
Można to poniekąd wywnioskować z odcinka"Skipper makes perfect".I sprawa jest prosta-chodzi tutaj o KANPKĘ,i to na domiar złego-z serem.Tak sądzę.Niestety,w tym temacie można napisać niewiele.Wszystkie dane są mglisteTak więc przejdźmy już do sprawy nr.2:
Kim byli Manfreddi i Jonnson,i jak zginęli?
Manfreddi i Johnnson to dawni podwładni Skippera.Zginęli na mnóstwo sposobów,m.in:
-Rozpalili kadzidło w pomieszczeniu pełnym paliwa rakietoweg(odc."Miłość boli")
-Zostali pożarci przez latające piranie(odc."Niewidzialny wróg")
-Zostali zasztyletowani przed kasynem(odc."Niebezpieczna gra")
To te najbardziej znane sposoby ich opuszczenia świata,ale jest ich o wiele więcej.Ale czy ich zniknięcie naprawdę jest następstwem ich,że tak powiem,głupoty?No,możliwe.Ale wątpię w to.
Istnieje kilka teorii na temat ich odejścia z oddziału:
-Mieli dosyć paranoi Skippera i sfingowali własną śmierć
-Mieli dosyć paranoi Skippera i odeszli,a ten,wściekły na nich,postanowił uśmiercic ich we własnej psychice
-Otrzymali ważną misję,a ponieważ była ona niezwykle tajna,uzgodnili z Szefem,iż umownie nie żyją
-Ich sposób smierci był tak żałosny,iż Skipper postanowił go zmienić,aby móc nim straszyć innych
-Skipper wymyślił ich do straszenia swego oddziału(mało prawdopodobne,w"Powrót zemsty Doktora Bulgota cz.1"są w jego wspomnieniach)
-Wymyslił ich,po czym wmówił sobie,iż istnieją.
Rzekomo sposób ich śmierci ma zostać wyjaśniony "The Penguin Who Loved Me",lecz czy nie za dużo ma się tak wydarzyc,jak na pół godzinki?...Ale fakt,ciekawie by było,gdyby w tragicznym momencie w tymże odcinku pojawili się Manfreddi i Johnnson.Akcja z pewnością byłaby ciekawsza,oraz bardziej,ze tak powiem,"epicka"To by było na tyle.W tym temacie nie ma dużej ilości informacji,a pisze w szkole,tak więc musze też uważać,aby mnie nie przyłapali.Za wszelkie błędy,np."z"zamiast"ż"i tym podobne przepraszam,ale ta klawiatura jest beznadziejna.
W nastepnym poście dodam kilka zdjęć,ciekawostek,cytatów,odcinków,opisów postaci,i moze cos jeszcze!Do zobaczenia!c:

Tu taki mały filmik jako przeprosiny za krótki post!

niedziela, 20 stycznia 2013

"The Penguin Who Loved Me"

Jest jeszcze bardzo wcześnie-06:20,ale obiecałam napisać nowy post,a później mogę nie mieć ku temu sposobności.To tylko tak na wstęp.A w rozwinięciu:

Mowa tutaj o odcinku Pingwinów z Madagaskaru pt."The Penguin Who Loved Me",lub bardziej spolszczony"Pingwin,który mnie kochał".Wg.statystyk na ten odcinek czeka największa ilość fanów serialu.Niestety,na plakacie promocyjnym pisze,iż premiera ma odbyć się w środę 15 sierpnia.Taki dzień był w 2012 roku,ale następnym razem wystąpi dopiero w 2019.Czyżbyśmy mieli czekać aż sześć lat,aby dowiedzieć się prawdy?Zarówno Nickelodeon i twórcy milczą.
No,i tak to z grubsza wygląda.Nie wiemy na temat tego odcinka nic,poza kilkoma niezbyt sycącymi faktami,a mianowicie:
1.W"TPWLM"angaż otrzymała raczej dobrze znana fanom Doris.
2.Ją,oraz to dziwne,nazwane dziobakiem stworzenie dubbingują Calista Flockhart i Ty Burrel.
3.Jest to ok.półgodzinny odcinek.
4.Jest to ostatni emitowany odcinek,ale zawiązanie akcji właściwe ostatnim następuje we wcześniej emitowanym"Goodnight and Good Chuck".
5.Zważywszy na powyższy punkt 16,5 zmieni się w 17,5.
No,i to by już było w zasadzie na tyle.Niczego więcej nie raczono nam przekazać.Jednak domysły dalej trwają.Pojawiły się już liczne opinie na temat powiązania Doris z Dr.Bulgotem.Ale nie wiadomo,czy jest w tym jakieś ziarno prawdy.Opinii jest tyle,ile ziaren piachu na świecie-tak wiele,iż nie sposób ich zliczyć.Jeśli o mnie chodzi,także wymyśliłam własną wersję,ale raczej nieciekawą-za dużo w niej kryminalistyki i tym podobnych gatunków,w których się lubuję.Ale wiadomo jedno:"TPWLM"to dar od losu-oglądnąwszy ten odcinek dowiemy się prawdy,która może być okrutna,ale czy nie chcieliśmy jej otrzymać już podczas oglądania"Nienawiści od pierwszego wejrzenia"?...Z pewnością angielską wersję obejrzymy najpierw bo polska...Ehh,wiadomo,jak to u nas!Ale czy ktoś raczy wrzucić na jakąś stronę  filmy w obu wersjach?Czy Nickelodeon zastrzeże sobie prawa,i tylko kupiwszy odpowiedni pakiet będziemy w stanie obejrzeć ten najtajniej skrywany sekret?...

A teraz coś z innej beczki.Jak wiecie,na tym odcinku serial ma się skończyć.Powstała petycja,i potrzebne jest ok.3000 podpisów.Niewiele już brakuje,tak więc możesz się podpisać?Dzięki temu szybciej wywalczymy dalszą emisję ukochanego serialu!Poniżej podaję link:
http://signon.org/sign/stop-the-penguins-of.fb23?source=s.fb&r_by=6862571
Jestem bezgranicznie wdzięczna każdemu,kto podpisze petycję.A już jutro opiszę dość złożone sprawy-jak zginęli Manfreddi i Johnnson,oraz co się wydarzyło w Danii?Do zobaczenia!c:

Początki są trudne!

Początek zapewne nie będzie zbyt ciekawy,chociaż zwykle stwierdzamy coś,nie mając o tym pojęcia,prawda?Ten blog jest czymś w rodzaju kontynuacji mojego notesu,w którym to spisywałam wszystko co miało związek z PzM.Nie będzie to jakieś śmieszne fan-fiction,ale ciekawostki i materiały ze świata Pingwinów z Madagaskaru.Postaram się regularnie dodawać posty.Postaci nie będę przedstawiała-skoro tu jesteś,to musisz je znać!No,zacznę od konkretów:nowe odcinki!
Wczoraj wysłałam na facebooku maila do Nickelodeonu.Odpowiedź była jednoznaczna:
Czyli już wkrótce możemy spodziewać się kolejnych emocji.I,hmm...Na pierwszy post to trochę za mało.Powinnam coś jeszcze napisać,lub dodać.No,już wiem!
Całkiem fajny,lecz ostatni odcinek.Co prawda nie ostatni emitowany,lecz to tutaj właśnie następuje zawiązanie fabuły.Po angielsku,ale nie trzeba mieć piątki z tego przedmiotu,żeby się śmiać.No,to może ja się przedstawię?...Jeśli cię to nie obchodzi(nie zdziwiłabym się!),to przeglądaj dalej!

Tak więc nazywam się Anna Maria,lecz często jestem nazywana Angie lub Angusem,czasem na innym blogu-Analizą.(od mojego tamtejszego imienia i nazwiska-Voldeanne Katherine Analiza;d)
Jedenastego maja tego roku skończę czternaście lat.Mieszkam w pięknym mieście,a PzM zawładnęło mym życiem dokładnie ósmego sierpnia 2012 roku o godzinie 18:00.Wtedy to poszłam na"Madagaskar"który dotychczas widziałam jedynie w szkolnej świetlicy i kilka razy w telewizji.Od tamtego czasu moja świetna ponoć pamięć zakodowała wszystkie cytaty,tytuły odcinków,niekiedy angielskie tytuły i inne rzeczy związane z owym serialem.Niektóre odcinki,np."Ptak zamknięty,ptak szalony"czy"Nienawiść od pierwszego wejrzenia"znam na pamięć,słowo w słowo.Poza tym oto dwie listy:
Ulubione odcinki:
1.Ptak zamknięty,ptak szalony
2.Nienawiść od pierwszego wejrzenia
3.Czas stop
4.Żeluś
5.Zakazany wynalazek
6.Problem z Żelusiem
"Schizowe"odcinki:
1.Sokół,i kocha
2.Kura Mózgowa
3.Biała Dama
4.P.E.L.T

To tylko takie przykłady.Poza tym,w dowód swej wariacji w zeszłym roku kupiłam pluszaka z PzM.
No,nikomu nie będzie chciało się czytać takich długich wywodów o moim życiu!W następnym poście opiszę najbardziej wyczekiwany przez Pingwinomaniaków odcinek-"The Penguin Who Loved Me",tudzież"Pingwin,który mnie kochał".Do zobaczenia!c: